Niewidomy w ogniu śmiertelnych niebezpieczeństw. 1928 rok.

Włos się na głowie jeży, gdy czyta się współczesne nam relacje z manifestacji i kontrmanifestacji, bo jedni w drugich zgniłymi jajami, trzeci w czwartych haniebnym transparentem, piąci w szóstych z telebimów i megafonów, a siódmi w ósmych środkowym palcem, albo nawet całą pięścią, czasem uzbrojoną w kastet…

Myśl przychodzi do głowy, że dawniej na pewno naród miał więcej kultury i w słodkich czasach międzywojnia nie dochodziło do takich ekscesów.
A okazuje się, że – parafrazując powiedzonko dyr. Jakowienki – nie tylko w Petersburgu gorzej bywało…

Czytaj dalej „Niewidomy w ogniu śmiertelnych niebezpieczeństw. 1928 rok.”

Szczególny i straszny gatunek człowieka nam podobnego… 1928 rok.

Kolejne ciekawe znalezisko z „Kuriera Warszawskiego”, czyli tekst kierowany do masowego odbiorcy – osobiście jednak, co wrażliwszym nie polecam.

Mocny początek, nietuzinkowe rozwinięcie i zaskakujące zakończenie w wykonaniu jeszcze jednej mało znanej autorki.

Swoją drogą, ciekawe jakie gromy krytyki posypałyby się na dziennikarza, który podobnie niepoprawny politycznie tekst napisałby współcześnie.

Czytaj dalej „Szczególny i straszny gatunek człowieka nam podobnego… 1928 rok.”